Playlista w czasach zarazy

Lubię tu raz na jakiś czas wrzucić jakąś muzykę. Wrzucę ją i teraz – jednym okiem zerkając na to, co piszę, drugim zaś – czytając „Wioskę kłamców”. Kryminał. Ot, moja lektura na marcowe wieczory, jak już kończę pracę zdalną na dany dzień…

GreenFields

Donna, Donna

Kot bez ogona

Pour ne pas vivre seul

Je suis malade

Besame mucho

https://youtu.be/Nr-avMNaUp0

Un po’d’amore

Nights in white satin

Działo się w mieście Łodzi

Studiowałam we Wrocławiu, Warszawie i Kopenhadze. W sumie niewiele brakowało, bym poszła na studia do Łodzi, z którą jestem związana rodzinnie – rodowitą łodzianką jest moja Mama. Lubię – choć myślami – wrócić do czasu, gdy – przygotowując magisterium – pomieszkiwałam pod Łodzią właśnie. I codziennie jeździłam do łódzkiego Archiwum Państwowego, bo tam – jeśli nie w BULe – moja praca powstawała.

Znalazłam na Instagramie stronę „Łódź zwana pożądaniem”. Chyba kiedyś wybiorę się na spacer po tych łódzkich podwórkach i zaułkach. Tak, jak robiłam to pięć lat temu w wolnym czasie.

Instagram: Łódź zwana pożądaniem

Słabość tak bardzo moja

Niusy z ostatnich dni. Zainwestowałam w odtwarzacz DVD i właśnie oglądam ekranizację jednej z moich Ulubionych Powieści. Nabyłam też torebkę.

Do torebek mam słabość. Na pracownię La Torebka trafiłam, gdy szukałam ręcznie robionej czarnej torebki. A po ostatniej akcji z próbą pozbawienia mnie portfela doszłam do wniosku, że muszę nosić torebki zamykane na suwak. Poprosiłam o wykonanie takowej Właścicielkę La Torebki – pierwszy mój „LaTorebkowy” zakup miał miejsce kilka miesięcy wstecz i bardzo przypadł mi do gustu.

I chyba nie jestem w swojej miłości do torebek osamotniona. Tytuł przelewu „Opłata za kolejną torebkę” spowodował wybuch niepohamowanej wesołości gościa z banku u którego realizowałam ten przelew. Facet stwierdził, że przed oczami stanęła mu jego żona.

I nie przepraszaj za to, że żyjesz!

Dręczą Cię wyrzuty sumienia. Że do kogoś odważyłeś się, Człowieku, zadzwonić po pomoc. Że kogoś o coś poprosiłeś. Może znów się od kogoś dowiesz, że po co to robiłeś? I generalnie radź sobie, Człowieku, sam.W pewnym momencie zaczynasz przepraszać za wszystko. Za to, że żyjesz. Tak, nawet za to. I zanim zwrócisz się do kogoś, przemyślisz to z pięćdziesiąt razy.Trudno jest się potem wyzbyć takiego przepraszania. Umierasz ze stresu, zanim do kogoś napiszesz czy zadzwonisz.Więc nie przepraszaj za to, że żyjesz.

Aniołom ciężko jest na Ziemi…