Dawno, dawno temu pewien pisarz popełnił dzieło pod tytułem Pamiętnik pani Hanki. Stwierdziłam: Co mi tam! – i postanowiłam popełnić tekst pod podobnym tytułem, tyle, że panią Hankę zastąpię panną H. Tak, tak, sobą.
Nie od dziś wiadomo, że jestem taką osóbką, której całe życie coś się przytrafia. Jak nie znaczki pocztowe upamiętniające Dziewięciu z Wujka, to zamawianie kremacji i pogrzebów via Internet. Tworzymy z Księżną B. niezwykle zgrany duecik. Obydwie jesteśmy charakternymi kobietami. Wprawdzie nie opanowałam jeszcze tego, co Księżna B. vel Maleńka B. alias Jaśnie Pani ma w swoim jednym małym pazurze, czyli strzelania focha level hard, ale bywa, że mam równie kiepski humor. A przez ostatnie dwa dni taki niewątpliwie miałam.
Ad rem jednak: znana jestem z tego, że mam słabość do dwóch marek. Generalnie, do metek nie przywiązuję większej wagi, ale te dwie marki to jest coś, co uwielbiam. Jedna z nich to są okulary. No i wczoraj postanowiłam założyć na to słońce moje ulubione ciemne szkła tejże marki. Wywaliłam zawartość trzech torebek, sprawdziłam dwa samochody, dwa mieszkania, moje miejsce pracy. Klops, przepadły. No to się wściekłam na siebie i stwierdziłam, że jak już pisać list do Świętego, to o prezent identyczny jak moja zguba. (Mój wczorajszy i dzisiejszy nastrój był zbliżony do focha Księżnej B., może nie aż taki, ale zbliżony.)
Wpadłszy dziś do Dziurawego Buta, będąc już bliską zrywania podłóg, złapałam pierwszą z brzegu ciepłą bluzę (zimno!) i – odkryłam! Leżały.
H. – mądre Stworzenie – wsadziła je do etui od okularów optycznych, etui walnęła na krzesło, a na to krzesło poleciała jeszcze bluza.
#takbardzoja
#zdolnoscipannyH.
#Helkatakazdolna

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.