– O tej porze to normalne. – Dnia czy roku?

I znów przyszła jesień – moja ulubiona pora roku. Jak na typową Jesienną Dziewczynę przystało – lakier na paznokciach już zdążyłam zamienić na czarny.

Jakby ktoś nie mógł mnie dorwać przez telefon, maila, Messengera – to przepraszam. Wieczorami już muszę odetchnąć. Staram się w miarę możliwości odpisywać, oddzwaniać, ale – do gadania to już jestem… no średnio. Ostatnio stwierdziłam w rozmowie z Kimś, że wieczorem, jak wracam z pracy, to niekiedy naprawdę padam na twarz. W sensie może nie zupełnie dosłownym, ale prawie… Usłyszałam:

– O tej porze to normalne.

Półprzytomnie odpowiedziałam:

– Dnia czy roku?

Tak się ze mną rozmawia wieczorami. Może nie zawsze… ale często.

Patrzę na Nią

Patrzę na moją N. – na Jej zdjęcie, które poniżej tu wrzucam (to jest właściwie screen z mojej komórki) i uśmiecham się. Tak po prostu. Bo uśmiechu w tej całej gonitwie, która mi ostatnio bez przerwy towarzyszy – czasami… brakuje? Czy ja wiem? Jeżeli brakuje, to raczej ja się rzadko uśmiecham. Chyba – wracając, zmęczona, do domu nawet nie mam siły na uśmiech.

A tak – popatrzę na to zdjęcie. I się uśmiechnę. Pod maseczką, oczywiście.

Oj, kiedy ja ostatnio pisałam na moim blogu? Dawno. Wiem, że dawno, ale nawet nie mam siły patrzeć, kiedy dokładnie. Pochłania mnie praca – moje Miejsce na Ziemi. Pochłania mnie doktorat. Pochłania mnie zwykłe, szare i w gruncie rzeczy śmiertelnie nudne życie zwyczajnej Mrówki. Aaaa, i znalazłam czas na ten mój Najpiękniejszy! I to jest – niewątpliwie – powód do radości.

Powód do mojej radości.

Może powrócę

Może powrócę na uczelnię. W charakterze doktorantki. Może… Chyba jednak zaczynają do mnie wracać marzenia, które kiedyś utraciłam. Poczyniłam już jakieś pierwsze nieśmiałe kroki ku temu. A za chwilę, dosłownie za parę minut – podejmę kolejne. Usiądę i napiszę plan dysertacji doktorskiej.

Może.

Tak bardzo bym chciała…

A wokół – covidowe czasy. A na zdjęciu – maseczka i Merci. Czekoladki dostałam od wdzięcznej czytelniczki naszej muzealnej pracowni naukowej. A maseczka? Cóż, znak czasów 🙂