A na deszczu diabły rosną:)

,,A na razie światła nie gaś i miłości też,

bo na obu nocy brzegach znajdziesz tylko deszcz.

A na deszczu diabły rosną, diabły sieje wiatr,

trzymaj mnie za rękę mocno, bo się skończy świat.”

Jak planowałam – przede wszystkim na wakacjach połykam wszystkie książki jak leci. Życie towarzyskie też mi służy i generalnie wyglądam kwitnąco :p Przede wszystkim – nadrabiam zaległości w duńskim, bo już od pierwszego dnia sierpnia będę uczęszczać na kurs 🙂 

Pozdrawiam z Suwalszczyzny – zimno tu w tym roku. I deszczowo. Wypatruję diabełków buszujących w trawie! Ps. Te słoneczne zdjęcia są z wczoraj!

Tam, gdzie żadne z nas nie mieszka

Byłam w bibliotece parę dni temu. Dosłownie parę dni temu. I moją uwagę zwróciła okładka. Tajemnicza. 

Odwróciłam książkę. Opis z tyłu okazał się być lakoniczny. Stwierdziłam: ,,Spróbuję!”. I spróbowałam.

,,Zapach domów innych ludzi” to udany debiut literacki. Autorka wychowała się na Alasce i to ją właśnie uczyniła miejscem akcji. Na zimnych rubieżach Stanów Zjednoczonych każde z nastolatków – bohaterów książki – musi odnaleźć siłę, by przetrwać. Jest wśród nich Ruth (bardzo wcześnie osierocona, wychowywana przez surową babcię), jest Hank, który myśli o ucieczce z domu… Alaska stanowi tło dla ich codziennych problemów – bliskich, myślę, wielu dzisiejszym nastolatkom. 

To opowieść oryginalna. Nie tylko ze względu na miejsce akcji, ale też ze względu na sposób narracji – bohaterowie wypowiadają się w sposób dojrzalszy niż ich rówieśnicy. Może to kwestia tego, co przyszło im przeżyć w życiu, a co za tym idzie – większej dojrzałości (wspomniane sieroctwo i myśli o ucieczce, ale też patologiczna rodzina alkoholików)… Zbliżoną dojrzałość widzę w bohaterach jednej z tych książek, do których lubię wracać – mianowicie ,,Gwiazd naszych wina”. 

Pojęcie względne

Piękno – to słowo dla każdego z nas oznacza co innego. Dla jednego to wygląd zewnętrzny, dla innego – wiedza, dla jeszcze innego – pasja. Każdy z nas ma w sobie coś pięknego. Po co tonąć w morzu kompleksów? Dzisiaj wiem, że ja tak właśnie tonęłam. Niepotrzebnie. Nie mówię, że się wyleczyłam całkowicie, ale – trochę bardziej uwierzyłam w siebie. 

Czuję się dużo lepiej wiedząc, że mam jakąś pasję. Realizując się w niej. Coś już udało mi się w tej pasji osiągnąć – bardzo mnie to cieszy. Wierzę, że ona będzie trwała. To ona jest moją siłą napędową. Niech będzie nią nadal. Bardzo tego chcę.

Up ahead in the distance I saw a shimmering light

Ha! Oddycham pełną piersią! Już odetchnęłam. Trochę przynajmniej. Przede wszystkim – psychicznie. Sierpień będzie pracowity – zapisałam się na intensywny kurs duńskiego i jestem taka meeega sszczęśliwa! ❤ Tak więc teraz zbieram siły przed sierpniem. ,,Będzie dobrze” – powtarzam sobie. – ,,Będzie dobrze!”. A jak inaczej miałoby być? Gdzieś dostrzegłam jakieś małe migoczące światełko. Już nie zakładam wersji pesymistycznych. Bo będzie dobrze. Będzie – jak w piosence – cudnie

No dobrze, a kto wygrał?

Ponoć do odważnych świat należy, a u mnie z odwagą – niestety – krucho. Zanim się za coś wezmę, zanim się zdecyduję – potrzebuję chwili do namysłu. Czasami zdarza się spontan, ale to naprawdę czaaasaaami. (Punkt dla mnie – przynajmniej jak się człowiek namyśli, to maleje szansa, że coś sknoci.) Tak było i z moimi studiami. Pomysł na historię siedział we mnie od I klasy gimnazjum. Część rodziny widziała mnie na prawie. Koniec końców na to prawo nie składałam papierów – od razu po maturze wybrałam się na studia historyczne.

Dlaczego historia? Moja polonistka ze szkoły podstawowej zorganizowała spotkanie z mężem szkolnej sekretarki – dziennikarzem, czternastolatkiem w okresie Powstania (działającym w Harcerskiej Poczcie Polowej), autorem książek na ten temat. Po przeczytaniu Jego książki ,,Tropami powstańczej przesyłki” – wsiąkłam. Dalej poszło szybko – lektura ,,Kamieni na szaniec”, obejrzenie ,,Akcji pod Arsenałem”. Dzisiaj tematyką Szarych Szeregów zajmuję się zawodowo.

Historia est magistra vitae. Historia jest nauczycielką życia. Coś w tym jest. Nasi przodkowie pozostawili w spadku bagaż swoich doświadczeń, sukcesów, prób, błędów. My mamy za zadanie to pielęgnować. A sama nauka historii? To nie jest wkuwanie na pamięć (jedynym ,,czymś”, co mamy do nauki pamięciowej – są daty). To logiczne rozumowanie, ciąg przyczynowo – skutkowy.  A przede wszystkim – to fascynująca możliwość poznawania przeszłości. W ramach moich historycznych zainteresowań – między innymi bawię się w genealoga 🙂 Bardzo miłe to zajęcie.

I na koniec moich tłumaczeń, dlaczego zostałam historykiem – moja ulubiona anegdota.

Kolega mojego Taty ze szkoły wiedzę z zakresu historii miał raczej mizerną. Dysponował natomiast umiejętnością snucia barwnych opowieści i – nauczycielem, który zwykł przysypiać, kiedy uczeń owe opowieści snuł.

Pewnego razu, gdy z wypiekami na twarzy referował starcie wojsk pancernych z husarią, dorzucając gdzieniegdzie legionistów Piłsudskiego, nauczyciel obudził się i zadał jedno pytanie:

– No dobrze, a kto wygrał?

I uczeń nie trafił.

Dalej

Zakończenie studiów… i co dalej? Myślę, że powoli sobie to wszystko układam. Nie powiem, żebym się od razu rzuciła – na przykład – w ogrom spotkań, w prowadzenie bardzo bujnego życia towarzyskiego. Ale – dzisiaj miałam spotkanie. Bardzo, bardzo miłe. (Dziękuję, M.!) 

Odpoczywam. Oddaję się lekturze tego, co nie jest książkami historycznymi, naukowymi. Właśnie piłuję kryminały pióra niemieckiej pisarki. I spaceruję, kiedy mam chwilę.

Wakacje… a co to są wakacje??? Będzie Podlasie, na pewno. Bo ja nie wyobrażam sobie wakacji bez mojego Zawrocia.

Jak tu ciemno! Jak tu ciemno!

Dwa dni upłynęły pod znakiem walki z brakiem światła w Podkowie. Było jak w wierszu Danuty Wawiłow (poniżej). No, nawet jeśli przesadzam, to niewiele. Ciemności boję się strasznie – jak byłam mała, to ten lęk był wręcz paniczny.

A pojutrze obrona. Aaaa!

Jak tu ciemno!
Jak tu ciemno!
Mama, mama,
Posiedź ze mną!

Za firanką ktoś się chowa,
czarne skrzydła ma jak sowa.
Popatrz, popatrz, tam wysoko
świeci w mroku jego oko!
Czy on tutaj nie przyleci?
Czy on nie je małych dzieci?
Mama powiedz mu: „A kysz!”
Mama, śpisz?

Jak tu ciemno!
Jak tu ciemno!
Tata, tata,
Posiedź ze mną!

Tam za oknem wiatr się gniewa,
krzyczy, gwiżdże, szarpie drzewa.
A jak ścicha, zaraz słychać,
jak coś w rurze głośno wzdycha.
Czy to coś, co mieszka w rurze,
to jest małe? Albo duże?
Tata może to jest mysz?
Tata, śpisz?