Czytam właśnie książkę pod tym tytułem. „Garść popiołu”. Kryminał. A kryminały lubię. Po tygodniu ciężkiej pracy – należy mi się chwila relaksu! No więc – kryminałek. I muzyka. Tym razem – Studio Accantus.
🙂
Czytam właśnie książkę pod tym tytułem. „Garść popiołu”. Kryminał. A kryminały lubię. Po tygodniu ciężkiej pracy – należy mi się chwila relaksu! No więc – kryminałek. I muzyka. Tym razem – Studio Accantus.
🙂
Przy okazji pobytu w Szczawnicy, odwiedziłam pobliskie Jaworki i Muzyczną Owczarnię, wysłuchując w niej koncertu Breakoutu (z nieśmiertelnym „Gdybyś kochał, hej”). Lubię takie miejsca – lubię niespokojne, artystyczne dusze. Dużo bliżej jest mi do klimatu lat 70ych i 70ych – niż do klimatu czasów obecnych. Bliska jest mi A. O. (aktualnie namiętnie męczę „Kiedy mnie już nie będzie”). Nie mniej niż Osiecka, bliski jest mi Kofta (tu raczej bez zmian – „Samba przed rozstaniem” pozostaje moją ulubioną sambą). Breakoutu też słucham. Czasami.
Wiosna zawitała do Dziurawego Buta. Chociaż mamy nadal kalendarzowy luty. Książka, herbata, tulipany (walę(w)tynkowe). Muzyka Maryny C. Przed chwilą wróciłyśmy z Moją B. ze spaceru. Czeka mnie pracowity wieczór. Więc korzystam, póki mogę, i uprawiam słodkie, niedzielne nicnierobienie. Tadam!
Utwory Maryny C. możecie znaleźć – na przykład – tutaj. Miłego słuchania. I miłej niedzieli!
Chciałabym, by znów było tak jak kiedyś – ja żyjąca pełnią życia, ja bez lęków. Ja z głową pełną pomysłów. Ja, która nie przejmuje się drobnostkami. I chwyta życie pełnymi garściami, ale takim, jakie ono jest. Gdybym wiedziała, kiedy dokładnie zaczął się ten mój „zjazd” – może byłoby łatwiej, może pewne rzeczy udałoby się przywrócić.
„Nie mówię, jak żyć. Opowiadam, jak żyję”.
(Blog „Mama nie z wyboru”, który uważałam za jeden z najlepszych blogów i do którego sięgałam, gdy potrzebowałam ukojenia i wyciszenia – zniknął jakiś czas temu z blogosfery.)
Czy kiedyś pokocham życie – po raz drugi? To jest nadal wielka niewiadoma. Kocham i jestem kochana – wiem to i (a może przede wszystkim) czuję. Ale nadal siedzi we mnie to „coś”. I od kilku tygodni wiem, że to „coś” uporczywie wraca. Lęk – który „obcapia”. I który niekiedy paraliżuje.
Nie piszę, jak jest cudownie, bo udawać nie mam zamiaru.
Dajcie mi, proszę, trochę czasu.
Na pewno wrócę.
Pieniny. I my – Łatwopalni – w nich.
Chwila oddechu w polskich górach.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.