Poranna kawa bynajmniej nie postawiła mnie – mnie, kawoszki! – na nogi. Wczoraj cały dzień walczyłam z potężnym bólem głowy, ale takim, co to pojawił się nagle, bez żadnego ostrzeżenia, dodam, że przez cały wtorek to ja mogłam uchodzić za najszczęśliwszą osobę na świecie – taką miałam energię. Wczoraj nie spałam od 3.30 – ból głowy, dziś z kolei zaspałam i nadal bardzo źle się czuję. Pech. No, pech, po prostu. Już dopiję tylko tę kawę i siądę do roboty.
Śniłam, że napisałam książkę. Szmaragd prosto z Sukiennic to jej tytuł. Może kiedyś…?
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.