czyli dwie części złożone w jedną
Nadszedł Nowy Rok, więc… chyba pora na krótkie podsumowanie lat 2016 – 2017. Rok 2016 był czymś, co sprawiło, że… że jestem zupełnie inną osobą. Zupełnie. Kiedy ktoś mnie pyta o studia doktoranckie, dlaczego na nie się – póki co – nie zdecydowałam… to niech tutaj – w poniższym tekście – poszuka odpowiedzi. Dlaczego tak często tu piszę o takich rzeczach jak stany depresyjno – lękowe, osamotnienie? Dlaczego mówię wprost, jak żyję? Bo próbuję zwrócić uwagę na istotny problem. Problem braku zrozumienia. Wrażliwców w szczególności. Życie w pędzie, wieczna pogoń. Jak śpiewał mój ulubiony kabaret:
,,Cały dzień po Bożym świecie i ty i ja
Gonimy tyle ważnych spraw
Dla pieniędzy i dla sławy, dla czegoś tam
Wspólny wieczór jaki to jest skarb…”
Pozostaje mi życzyć Szanownym Czytelnikom, żeby w 2018 trochę… przystopowali w tej szaleńczej gonitwie. By doceniali to, co mają i to, co ich spotyka. By przyjrzeli się sobie nawzajem, starając się… zrozumieć. Siebie nawzajem.
28 lipca 2016:
Ty, Panie, tyle czasu masz, mieszkanie w chmurach i błękicie
Niech ten tekst będzie pewnym wyznaniem. Źle się czuję z samą sobą. Straciłam chęć do wszystkiego. Nie jestem w stanie zmusić się do zrobienia czegokolwiek. Nie, to nie jest kwestia nadmiaru czasu. Chyba. Nie potrafię cieszyć się tym, co kiedyś mnie cieszyło. Jestem kłębkiem nerwów. Zupełnie się pogubiłam. Siedzi we mnie coś, co nie chce wyjść. Uczucie głębokiego zniechęcenia? Strachu?… Pół roku życia na placu budowy. Obiecywano nam spokój, warunki do nauki, ładnie urządzone pokoje. Nic z tego, co obiecywano, nie otrzymaliśmy. A dla mnie 2500 złotych miesięcznie to był naprawdę duży wydatek. Miałam nadzieję, że sobie poradzę. Nie poradziłam. Psychicznie.
A ja na głowie mnóstwo spraw i na to wszystko jedno życie
Wszyscy chcą, żebym ja już domykała ten wyjazd. Oddawała wszystkie prace, broniła się we wrześniu. A ja straciłam siłę. Siły. Wszystkie siły – psychiczne i fizyczne. Od pół roku nie jestem w stanie usnąć w nocy. Ratunkiem są tabletki – ziołowe, ale tabletki. Płaczę. Dużo płaczę. Ale w ukryciu. Tak, żeby nikt nie widział. Nie wiem, co zrobić ze swoim życiem. Miałam plany, tyle marzeń. Wyobrażałam sobie siebie najpierw jako panią magister – później – ewentualnie studentkę studiów doktoranckich, a summa summarum dziewczynę z tytułem doktora…
A skoro wszystko lepiej wiesz, bo patrzysz na nas z lotu ptaka
Nie potrafię zebrać się, by zadzwonić do kogokolwiek. By skontaktować się z kimkolwiek. Miałam jechać na działkę jutro – jeszcze nie wiem, czy pojadę. Nie potrafię się otworzyć. Nawet przed rodzicami. Duszę wszystko w sobie. Mam wrażenie, że niewiele osób dostrzega mój problem. Bardzo niewiele. Najbliższa rodzina jest ze mnie dumna, że ja ,,tak doskonale dałam sobie radę’’ (to są jej słowa, nie moje). A mnie ten wyjazd tyle kosztował. Pomijam już kwestię finansową, ale mówię o kwestii psychicznej, nerwowej. Przepłakane noce, liczenie każdego, absolutnie każdego wydanego grosza. Brałam coś do ręki i dziesięć razy się zastanowiłam, zanim cokolwiek kupiłam. Trzysta pięćdziesiąt (czasem czterysta) złotych dostawane co tydzień z domu starczało na utrzymanie się na powierzchni przez kolejne siedem dni – rzadko kiedy wydawałam na coś ekstra. Małe, drobne szaleństwo to w zasadzie jedyna rzecz ,,tak dla siebie’’, na którą wydałam jakieś większe pieniądze.
To powiedz mi, czemu tak jest, że czasem tylko siąść i płakać?
Nie wiem, nie potrafię, nie umiem sobie pomóc. Nie potrafię uczynić tego pierwszego kroku. Dlaczego wycofałam się w cztery ściany domu? Dlaczego ograniczyłam kontakty z ludźmi do minimum? Jestem płaczliwa. Rozdrażniona. Kiedyś taka nie byłam. Gdy miałam problem – rozmawiałam. Wyrzucałam to z siebie. Teraz zamykam się w sobie. Płaczę. Nawet, kiedy rozmawiam z ludźmi – nie umiem się otworzyć tak do końca.
Ja się nie skarżę na swój los, potulna jestem jak baranek
Kopenhagę jako miasto pokochałam. Myślę, żeby tam wrócić… nawet jeśli nie w tym roku, to z pewnością kiedyś. Pokochałam Nørrebro z jego wielokulturowość, Østerbro za czar małych uliczek. Indre By – kopenhaska Starówka, Strøget – to wszystko jest piękne. Amager Strand – plaża obok której mieszkałam – i te piękne zachody słońca. Ja nie potrafię powiedzieć ,,nie’’. Nie jestem asertywna. Niestety. Gdy ktoś mnie o coś prosi – robię wszystko, by temu podołać. Kiedy ktokolwiek zwróci się do mnie o pomoc – próbuję pomóc. Wiem, że zdarzają się osoby, które to wykorzystują.
I tylko mam nadzieję, że… że chyba wiesz, co robisz, Panie
Że wszystko się da naprawić. Wszystkie moje błędy i niedopatrzenia.
6 maja 2017:
Ile mam grzechów, któż to wie? A do liczenia nie mam głowy
Przećwiczyłeś mnie, Panie, w zeszłym roku strasznie. Nie mam do Ciebie o to żalu i nauczyłam się żyć z pełną świadomością wszystkiego, co się wydarzyło. Ale… czasem się nadal pojawia ten paraliżujący lęk z którym sobie totalnie nie radzę.
Wszystkie darujesz mi i tak – nie jesteś przecież drobiazgowy
Dużo pracuję. Dużo się uczę. Wprawdzie nauka też mi idzie ostatnio z trudnościami. Na nadmiar wolnego czasu nie narzekam, więc generalnie można powiedzieć, że się przynajmniej w tym temacie ogarnęłam. Ja wiem, ja popełniłam masę błędów – i teraz próbuję je jakoś połatać, posklejać, pozalepiać. Czasem bardziej udolnie, czasem mniej.
Dlaczego mnie do raju bram prowadzisz drogą taką krętą?
Krętą, to prawda, ale może nie tak całkiem bezsensowną. Te zeszłoroczne wyboje i przeboje z życiem mnie dużo nauczyły. Ja już nie pytam, dlaczego. Pytać o to – jest bez sensu. Zdałam się po prostu na życie… którego nikt za mnie przecież nie przeżyje.
I czemu wciąż doświadczasz tak, jak gdybyś chciał uczynić świętą?
Świętą? Czy ja wiem? Do świętości trochę mi daleko. Niemniej jednak często Cię o to pytałam. W chwilach, gdy wszystko się paprało. W tych najgorszych momentach, kiedy wymiękłam zupełnie i potrzebowałam pomocy specjalistów.
Ja się nie skarżę na swój los, nie proszę więcej niż dać możesz
Powyższe słowa stały się niejako moim życiowym credo. Teraz już wiem, że nie ma po co opowiadać o swoich planach. Nikomu, a Tobie zwłaszcza, bo tylko będziesz miał ubaw.
I ciągle mam nadzieję, że… że chyba wiesz, co robisz, Boże
I na wszystko już masz plan, prawda?
To życie minie jak zły sen, jak tragifarsa, komediodramat
Wszystko się kiedyś skończy. Całe to bytowanie na ziemskim padole. Póki co, wiem jedno: w moim życiu nastąpił bardzo wyraźny podział. Na okres ,,przed’’ i na okres ,,po’’. I faktycznie to, co przeżyłam rok temu – teraz jest dla mnie – z perspektywy czasu – niczym sen. Ze swoimi wzlotami, upadkami, śmiechem, płaczem, słowem: wszystkim. ,,Tragifarsa”? ,,Komediodramat”? Do jakiej kategorii ja to wszystko zakwalifikowałam, pozostanie moją słodką tajemnicą.
A gdy się zbudzę, westchnę: „Cóż… to wszystko było chyba… zamiast”
I znowuż: coś zamiast czegoś. Gdyby nie to wszystko, o czym piszę, możliwe, że nie zaznałabym wielu rzeczy, nie poznałabym wielu osób. W tym miejscu chciałabym podziękować tym osobom, które mnie wspierały. Czasem ciepłym słowem, a kiedy trzeba było – porządnym opieprzeniem. Tak pierwszy ze sposobów, jak i drugi z nich – powoli sprowadzały mnie na właściwą drogę.
Lecz, póki co, w zamęcie trwam, liczę na palcach lata szare
Zamęt jest. Teraz. Ale w znaczeniu pozytywnym. Smakuję życia. Powoli, bo powoli (ale zawsze!) finiszuję te moje studia. Jestem sama, ale nie samotna. Zajęć mam dużo, także się nie nudzę. I już nie łażą mi po głowie żadne dziwaczne myśli, których było przecież pełno.
I tylko czasem przemknie myśl: ,,Przecież nie jestem tu za karę”
Za karę to może i jestem, a cholera wie… Nie, no żartuję. Bo przecież po coś mnie tu na Ziemię te ćwierć wieku temu przysłałeś.
Dziś czuję się jak mrówka, gdy czyjś but tratuje jej mrowisko
Bo się tak czułam. Było sobie mrowisko, było, było i nagle – klops – zostało zniszczone. Całkowicie. Zrównane z ziemią. Długo je odbudowywałam. Bardzo długo.
Czemu mi dałeś wiarę w cud, a potem odebrałeś wszystko?
To miał być naprawdę cud. Cudowny, niepowtarzalny okres. A jak to się wszystko potoczyło… wiesz.
Nie chcę się skarżyć na swój los, choć wiem, jak będzie jutro rano
I z uśmiechem staram się wejść w każdy nowy dzień. I patrzeć optymistycznie.
Tyle powiedzieć chciałam Ci zamiast… pacierza na dobranoc
Jak wyżej. Nic dodać, nic ująć.
…a takie coś znalazłam dziś w Warszawie…