Najprzyjemniej

Edit: nie, nie jestem wielbicielką poezji funeralnej. Zembaty to także…

Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała o jeszcze jednym poecie, którego cenię. Na równi z Mironem i A.O. Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała o Macieju Zembatym.

W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem
Gdy szarzeje za oknami pierwszy świt
W oświetleniu tym korzystnie
Wyglądają starsze panie
A i panom nie brakuje wtedy nic
Oczywiście kiedy całkiem się rozjaśni
Pewne braki wyjdą na jaw tu i tam
Lecz na razie póki wszystko
Widać jeszcze niewyraźnie
Triumfuje dumne piękno ludzkich ciał.

Achhh, humor taki wisielczy! Autor ,,Rodziny Poszepczyńskich” z takiego właśnie poczucia humoru słynął.

Umarł w 2011 roku – z Jego twórczością miałam styczność już po Jego śmierci. Informację o tym, że Maciej Zembaty nie żyje podano w momencie, kiedy jechałam do Wrocławia. Pamiętam, że to był dzień, kiedy równie często jak utwory Zembatego – leciało w radiu ,,Quizas, quizas, quizas” N. King Cole’a.

W prosektorium najweselej jest nad ranem
Później także tam wesoło , ale mniej
Świeży uśmiech opromienia
Tak poważne kiedyś twarze
A niektórzy szczerze szczerzą ząbki swe
Tylko jeden – ten co leży pierwszy z brzegu
Nie uśmiecha się bo głowy nie ma już
Lecz udziela mu się nastrój
Wytwarzany przez kolegów
W martwym ciele nadal mieszka zdrowy duch.

Brakuje mi artystów pokroju Gintrowskiego, Kaczmarskiego czy – Zembatego właśnie. Ceniłam w Nich wprawdzie różne rzeczy, bo poruszane przez Nich tematy były zupełnie różne, ale – niewielu jest teraz tak wszechstronnych artystów.

W prosektorium najzabawniej jest nad ranem
Czasem spadnie coś ze stołu – czasem ktoś
Po czymś takim następuje
Ożywienie zrozumiałe
Krótkotrwałe bo dzień wstaje jak na złość
Jasny dzień ma swoje różne jasne strony
Lecz ja jednak mimo wszystko twierdzę, że
W prosektorium najprzyjemniej
Moim zdaniem jest nad ranem
Zresztą sami przekonacie o tym się.

O Jeremim Przyborze, którego też bardzo lubię, napiszę w wolnej chwili:)