Tylko mnie nie zrań!

Po raz enty wróciłam do lektury ,,Tego lata w Zawrociu”. To moje lekarstwo na smuty, smutki i smuteczki. I ze mną jest trochę jak z Matyldą Malinowską – Just, główną bohaterką książki. Jesteśmy nad…wrażliwcami. Nadwrażliwcami. Jak to brzmi… No, ale to prawda. ,,Tylko mnie nie zrań!” – zdajemy się prosić przy pierwszym spotkaniu. Nieufność – to taka nasza… wspólna cecha.

Może dlatego tak często wracam do ,,Zawrocia”. Tego książkowego. W ,,moim Zawrociu” zamieszkałabym, gdybym tylko mogła. I książkowe Zawrocie, i to moje – to miejsca dla takich właśnie zakręconych wrazliwców. Przepraszam, NADwrażliwców. Tam się człowiek wycisza. Tam jest mu najlepiej.

Możliwe, że to właśnie w którejś z książek o Zawrociu, padły słowa:

,, – To ja – powiedział Smutek. – Wróciłem. Tęskniłaś?”

W książkowej Matyldzie jest dużo wewnętrznego smutku. Dużo powagi. Może dlatego tak dobrze się rozumiemy… i opowieści o niej uświadamiają mi, że nie jestem zupełnie osamotniona w tej swojej nadwrażliwości? Wszak pięknoduchom łatwo nie jest.