Opowiadam, jak żyję

,,Nie mówię jak żyć. Opowiadam, jak żyję.”

To słowa zaczerpnięte z bloga ,,Mama nie z wyboru”. Ten blog jest jednym z tych, do których sięgam, kiedy potrzebuję… wyciszenia. I zastrzyku wiary, że jakoś to będzie.

Cały czas szukam harmonii w swoim zwariowanym życiu. Daleko mi do pouczania innych, do prawienia morałów. Nie ten wiek, nie to miejsce, nie ten czas. Skupiam się na swoim życiu. Pracuję, robię to, co kocham, rozwijam się na różnych polach.

Ale też… walczę. Walczę tak naprawdę o każdy dzień. Walczę, by go przetrwać.

Bo prawda jest taka, że stany lękowe nie chcą ustąpić. Mimo mojej walki. Wprawdzie przesypiam już całe noce, ale lęki chwytają w rozmaitych momentach. Jestem w teatrze, jestem na spacerze, jestem w pociągu – w drodze do i z pracy. Wydanie pieniędzy – to nadal jest problem. Boję się wydawać pieniądze. Dziesięć razy się zastanowię zanim coś kupię. Tak było z kupioną dzisiaj książką – kilka miesięcy chodziła mi po głowie. Ściśle wiąże się z Danią, a i tak długo myślałam, by ją nabyć.

Kończy się rok 2017, ten blog w styczniu będzie miał dwa lata (a tak wyglądała jego pierwotna wersja). Ale – to też będą dwa lata… moich problemów, moich lęków. Rok 2016 – przećwiczył mnie strasznie. Chyba nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Nastąpił zbyt wyraźny podział w moim życiu. Ogłaszałam już mały wielki sukces. Niewiele ponad rok temu. Koniec z lekarstwami. A to już coś. W sumie i tak jest nieporównywalnie lepiej niż było. A było tak, że czmychałam ze strachu przed własnym cieniem. Teraz, kiedy czuję, że jest źle – piszę mojego drugiego bloga. Tego kiedyś zahasłowanego. Teraz przeniosłam go gdzie indziej. Już nie jest zahasłowany. Albo – jak nie piszę bloga, to piszę. Po prostu – piszę na kartce z zeszytu. ,,Wypisuję z siebie” to, co mnie trapi.

Tak więc. Nie roztaczam opowieści jak cudownie sielankowe jest życie. Piszę o życiu takim, jakie jest codziennie – trochę słodkie, trochę gorzkie.

,,Opowiadam, jak żyję.”