Zrobiono mi dzisiaj przykrość tak wielką, że nie dość, iż się popłakałam, to jeszcze będę starała się o wyciągnięcie konsekwencji wobec osoby, która potraktowała mnie fatalnie. Piszę, żeby nie siedziało mi to – za przeproszeniem – na wątrobie. Wiadomo, jak to u mnie jest. Napiszę, żeby nie zwariować.
Czuję, że nieraz jeszcze się popłaczę dzisiaj, bo ze mnie te emocje muszą wypłynąć. Muszą znaleźć jakieś ujście. I znajdą, na pewno, pytanie tylko, w którym momencie.
I szukam tego mojego najbardziej dokładnego „Przewodnika po chmurach”. Im więcej wokół mnie się dzieje, tym usilniej szukam takiego złotego środka, który pomógłby mi wyluzować. Przecież nie ja jedna jestem delikatna i wrażliwa. A ziemniaki – jak wiadomo – też mają mundurki.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.