Od kilku tygodni na moich paznokciach pyszni się czerwień. Czyżbym odchodziła od mojej ulubionej maksymy, że czarność nad czarnościami i wszystko czarność? Możliwe. Bo chyba ta czerń mi się już ciut sprzykrzyła. Żeby jednak nie było najmniejszych wątpliwości – nie znudziły mi się ukochane „Groszki”, w którym przecież czerwony kolor też występuje:
„Masz takie usta czerwone,
czerwone jak pożar zórz
zaczarowanych poranków
i zaczarowanych róż.
Dla Ciebie mały ogrodnik
zasadził pnące róże.
Że Tobą był urzeczony –
pragnął Cię nimi urzec.
I z róż naręczem przyszedł raz
prosić o jedno Twe słowo.
Oślepił go Twych oczu blask,
milczałaś kolorowo.
I odtąd pod oknem Twoim
i groszki kwitną, i róże.
Na modłę wiotkich powoi
pną się i pną – po murze…”
Róż nie ma, groszków też, strach na wróble nie istnieje, ale czerwony kolor bardzo mi ostatnio odpowiada.
” Jesteś piękna taka, jaka jesteś!” – powtarzam sobie codziennie rano. W czerwieni czujesz się dobrze? To ją noś! I co z tego, że – jako rudzielcowi – w kolorze czerwonym jest Ci wybitnie do d***y?”
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.