Cmentarze traktuję jak swoiste pomniki historii. Interesują mnie jako historyka. Spaceruję po ich alejkach – próbuję zgadnąć, kim mogli być ludzie, którzy na nich spoczywają. A ponieważ 1 listopada jest coraz bliżej, zajechałam wczoraj na warszawskie cmentarze ewangelickie. Na jednym z nich spoczywa Joanna i to właśnie do Niej się wybrałam. W lipcu minęły dwa lata. Już dwa lata…!
Ten brak. Ta pustka. Nie ma Jej głośnego, zaraźliwego śmiechu. Nie ma Jej dystansu do tak wielu spraw. Nie ma Jej. Fizycznie. Ale żyje w pamięci nas wszystkich.
A wracając do punktu wyjścia: tak piękny był wczoraj ten cmentarz. Taki jesienny. Kolorowy.
Niekiedy zaglądam na bloga ,,Moje cmentarze”. Dla zawodowego historyka, jak i dla genealoga (którym zresztą jestem) – ten blog to kopalnia wiedzy o nekropoliach (w szczególności Warszawy, ale też Krakowa i Zakopanego).
,,Za bramą Wielkiej Ciszy” – wyszperałam kiedyś taką książkę w pokaźnej bibliotece mojego J. (J. jest molem książkowym, tak jak i ja). Ta Wielka Cisza. Modlitwa i skupienie. Pamięć. Niczym u Szymborskiej:
,,Umarłych wieczność dotąd trwa,
dokąd pamięcią Im się płaci.
Chwiejna waluta. Nie ma dnia,
by ktoś wieczności swej nie stracił.”
Tak nasza noblistka pisała w wierszu ,,Rehabilitacja”. ,,Dokąd pamięcią Im się płaci”. Innymi słowy: ,,Ci, których kochamy – nie umierają nigdy. Bo miłość to nieśmiertelność”.
Na cmentarzu, na którym spoczywa T. (wspominany przeze mnie we wpisie o immatrykulacji) jest grób zmarłej w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku dwudziestokilkuletniej Dziewczyny. Bardzo charakterystyczny – w formie popiersia w ciemnym (wręcz czarnym) kamieniu. Ilekroć tamtędy przechodzę (a przechodzę często), mijam stojących przy tym grobie Jej Rodziców. Mocno starszych Państwa. Nie wiem, czy była Ona jedynym Ich Dzieckiem. Są. Pamiętają. Są tam zawsze świeże kwiaty. Świecą się lampki…
Zawsze 1 listopada staramy się zapalić świeczkę na zapomnianym, opuszczonym grobie. To piękny zwyczaj. Światło – to pamięć. Symbol wieczności. Więc pamiętajmy!