Oślepił go Twych oczu blask

Ewa Demarczyk śpiewała w nieśmiertelnych ,,Groszkach” o nieszczęśliwej miłości. Nie była to jednak miłość, która przerodziła się w… no właśnie, w co? Bo czy w latach 70. (kiedy piosenka powstała) w ogóle używano określenia ,,stalking”?

Nie wiedziałam o istnieniu tego zjawiska do momentu przeczytania książki Olgi Rudnickiej ,,Cichy wielbiciel”.

Julię – dwudziestokilkuletnią mieszkankę Poznania – poznajemy w momencie, kiedy wiedzie spokojne i trochę nudne życie. Studia skończone, praca jest w miarę stabilna, szczęśliwe uczucie jest – czego chcieć więcej? Jej prześladowca poznaje ją, kiedy dziewczyna wsiada do jego taksówki.

Widzimy stopniowe pogłębianie się opętańczego uczucia trzydziestopięcioletniego rozwodnika i popadanie dziewczyny w… psychozę. Jest prześladowana za pomocą nie tylko nachodzenia w pracy, wystawania pod oknem, przysyłania SMS – ów, ale również za pomocą swojej dotychczas ulubionej piosenki Budki Suflera.

Po lekturze ,,Cichego wielbiciela” poczytałam trochę o poruszonym w tej książce problemie. Przerażające jest to, do czego taki stalker, kiedy sobie coś uroi – jest w stanie się posunąć. Powieść Rudnickiej jest bodaj pierwszą polską powieścią, która porusza ten temat. Książka daje do myślenia… i zwraca uwagę na problem stalkingu. Który istnieje naprawdę. Który przybiera rozmaite formy, bo pomysłowość prześladowcy jest duża. Który zmienia życie prześladowanego w istne piekło.