I kolejny Dzień Dziecka. Smażę się na słoneczku w Moim Mieście. Inni się smażą w Kvace nad Kupą, gdziekolwiek by to nie było (ponoć daleka Chorwacja). Kvaka nad Kupą. Nazwa mnie urzekła zupełnie. No ale wracając do mojej skromnej osoby: książka, kawa, piegowaty ryjek wystawiony do słońca. Oprócz błękitnego nieba… Koniec tej sentencji zna chyba każdy. Prezent na Międzynarodowy Dzień Dziecka już sobie załatwiam: nową fryzurę, krótszą niż poprzednia.
Najlepszego, Drogie Dzieci.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.