Wśród kolorowych falban szukasz piór

Mając w głowie piosenkę ,,To nie ptak”, opuszczam Kraków. Utwór Kayah i Bregoviča, obok mojego ukochanego utworu Demarczyk, o którym już pisałam tu tyle razy, chyba już zawsze będzie mi się kojarzył z tym miastem.

Nie pozdrawiam PKP, które zafundowało mi pełną wrażeń podróż w ubiegłym tygodniu, a ponieważ tak się składa, że dziś mam wykupiony bilet na ten sam pociąg tyle, że w odwrotną stronę – jeżeli będzie ona wyglądała tak jak ta piątkowa, to ja to opiszę na tym blogu.

Spektakl, który oglądałam – bardzo śmieszny. Nic tylko współczuć facetowi, który traci jednocześnie żonę i pracę, a na głowie ma skarbówkę.

Prezenty mikołajkowe sobie już sprezentowałam, ha!:) Piszę to pół żartem, pół serio. A tak zupełnie serio: prezentem był bilet do teatru na wspomniany spektakl.

Pracowałam. W Bibliotece Jagiellońskiej. Prace idą do przodu, choć tego, czego szukam – jest znacznie, znacznie mniej niż było.

Ziembę też odwiedziłam. Jakżeby inaczej…? I spotkałam jedną miłą i rudą (rudą zupełnie jak ja!) bywalczynię Rakowic. Wiewiórkę.

Powoli kieruję się ku 100licy.

W styczniu kontynuuję swoje wojaże po teatrach. Wybieram się do Łodzi.