Rozmowa z deszczem

To, co było takie piękne – posypało się. Znowu pojawił się ten obcapiający zewsząd strach. Nagle. Nie spałam nocą. Znów. 

Deszcz. Pada. Wybija takt na szybie. Minorowy nastrój. Podążam do Pruszkowa. 

I znów była ta wiara w cud. I znów się popierdoliło (świadomie używam takiego określenia). Dlaczego ja jestem takim potulnym barankiem?