Pochodząca z osiadłej w Kairze rodziny o włoskich korzeniach. Wykonawczyni takich przebojów jak ,,Paroles, paroles” (ach, uwielbiam!), ,,Besame mucho” czy ,,Un po ‚d ‚ amore”. Życie miała krótkie i w sumie mało szczęśliwe – w zasadzie wszystkie jej związki kończyły się niepowodzeniem: najczęściej śmiercią ukochanego (z reguły tragiczną). Tytuł filmu ,, Dalida. Skazana na miłość” brzmi – powiedziałabym – przewrotnie. Cały film kręci się – moim zdaniem – wokół tego, że ją śmierć… zewsząd osaczała. Wszyscy po kolei kochankowie, były mąż (który ją de facto wykreował na gwiazdę), rodzice (znęcający się nad rodziną ojciec – wyniszczony przez pobyt w obozie w okresie II wojny światowej), dziecko (inna rzecz, że tutaj to ona przeszła zabieg aborcji, po którym już nie mogła zajść w ciążę), wreszcie – ona sama, nie dająca sobie rady ze swoim życiem. I tak naprawdę jedyną osobą w miarę trzeźwo patrząca na świat w tym filmie został pokazany rodzony brat artystki – będący równocześnie jej menedżerem.
Przepiękna jest muzyka w tym filmie – złożona z jej utworów. Utworów ,,zsynchronizowanych” z poszczególnymi etapami jej życia – każdy nowy etap to inny utwór. Aktorka grająca główną rolę – jest jeszcze ładniejsza od oryginału. Popłakać sobie na tym filmie można – choćby ze względu na to, że nam żal się robi tej Dalidy nieszczęsnej. Aczkolwiek jej utwory też bywają bardzo wzruszające.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.