Szanowni Czytelnicy Bloga kojarzą osobę Magdaleny Czapińskiej z tą szczególnie bliską mi modlitwą o której nieraz tu pisałam, jak również z piosenką o świętym spokoju, cytowaną kilka postów temu. Dzisiaj – tekst piosenki o Panu B. i Jego urzędnikach. I o ile ,,moja” piosenka to – jako się rzekło – modlitwa, o tyle tutaj mamy Pana B i s – kę w niejako krzywym zwierciadle. Nosi owy utwór tytuł ,,Urzędnicy Pana B.” i wykonywany był w ramach świetnego Kabaretu Olgi Lipińskiej.
,,Dałeś mi, Panie, rozum i wiarę,
duszę rogatą, serce za ciasne
no i sumienie – jak to sumienie –
niedoskonałe, za to własne.
Z tobą się zawsze jakoś dogadam,
w smutku pocieszysz, w biedzie pomożesz,
lecz ten naziemny Twój personel…
o, z personelem to już gorzej.
Swój święty nos pcha mi pod kołdrę,
poucza, w duszy grzebać chce…
Chyba dlatego tak nie lubię
Twych urzędników, Panie B.
Kiedy pomówić z Tobą muszę,
robię to tak jak Tewie mleczarz,
a Ty nadstawiasz Boże ucho
i słuchasz mnie, i nie zaprzeczasz.
Bo chcesz zrozumieć lęk człowieczy,
nasze zmęczenie ponad siły
i jesteś dla nas wielkoduszny,
a dla mnie bywasz nawet miły.
Więc się nie mieszaj, sługo Boży,
gdy z Twoim Panem mówić chcę.
Nie potrzebuję pośredników
w moich rozmowach z Panem B.
W departamencie spraw niebieskich
są moje akta personalne
i każdy krok mój czujnie śledzą
anioły twe transcendentalne.
Lecz gdy przed Tobą kiedyś stanę,
sama chcę z życia się tłumaczyć,
proboszcz by nie dał rozgrzeszenia,
a Ty zrozumiesz i przebaczysz.
Więc – póki żyję, myślę, czuję –
niech ręka Boska broni mnie
przed pychą i nadgorliwością
Twych urzędników, Panie B.!”