Potrzebując chwili wytchnienia przed zbliżającymi się egzaminami – wyjechałam – choć na parę dni – na działkę. Rzadko tam bywam. Miło było pooddychać świeżym powietrzem, spacerując z psiarnią po polach. Nie pływałam wprawdzie w jeziorze, ale miałam przyjemność obserwować moje pływające czworonogi.
Cieszyłam się, mogąc spędzić czas z moją Mamą – wspólnie łaziłyśmy po galerii handlowej, poszłyśmy na kawę. Pół roku się nie widziałyśmy, więc tym szczęśliwsze jesteśmy teraz, gdy jesteśmy razem.
W najbliższych dniach mam spotkać się z jedną z bliskich mi osób, która jest psychologiem. Bo ja naprawdę źle się czuję… Tak naprawdę cały czas trwa to wszystko, o czym już tu pisałam w poście z zeszłego tygodnia. Czy tylko ja widzę problem, a najbliższe mi osoby go nie dostrzegają? Może – przy czyimś wsparciu – będzie mi prościej...?
„…cenne słowa były chlebem,
a dłoń każda mostem…”
„Vi ses” w języku duńskim oznacza „do zobaczenia”. Możliwe, że na działkę pojadę w kolejny weekend. Do zobaczenia, Suwalszczyzno!