Vi ses!

Potrzebując chwili wytchnienia przed zbliżającymi się egzaminami – wyjechałam – choć na parę dni – na działkę. Rzadko tam bywam. Miło było pooddychać świeżym powietrzem, spacerując z psiarnią po polach. Nie pływałam wprawdzie w jeziorze, ale miałam przyjemność obserwować moje pływające czworonogi.

image

Cieszyłam się, mogąc spędzić czas z moją Mamą – wspólnie łaziłyśmy po galerii handlowej, poszłyśmy na kawę. Pół roku się nie widziałyśmy, więc tym szczęśliwsze jesteśmy teraz, gdy jesteśmy razem.

W najbliższych dniach mam spotkać się z jedną z bliskich mi osób, która jest psychologiem. Bo ja naprawdę źle się czuję… Tak naprawdę cały czas trwa to wszystko, o czym już tu pisałam w poście z zeszłego tygodnia. Czy tylko ja widzę problem, a najbliższe mi osoby go nie dostrzegają? Może przy czyimś wsparciu będzie mi prościej...?

„…cenne słowa były chlebem,

a dłoń każda mostem…”

„Vi ses” w języku duńskim oznacza „do zobaczenia”. Możliwe, że na działkę pojadę w kolejny weekend. Do zobaczenia, Suwalszczyzno!