Po raz ostatni :(

‚A ja gonię, a ja gonię

swe marzenia.

Szczęścia szukam, 

gdzie kaczeńce 

i gdzie wrzos…’

Kaczeńców i wrzosu wprawdzie w Kobenhavn nie udało mi się spotkać… ale przeżyłam – mimo wzlotów i upadków, mimo wylewanych czasem łez i złego humoru – cudowne pięć miesięcy.

Zawarte znajomości.

Poznanie miasta.

Szkolenie języków.

Wilno – dotychczas ukochane – ustąpiło pierwszeństwa Kopenhadze.

Do widzenia, moja piękna Kobenhavn…

Dogoniłam – choć w jakimś stopniu – swe marzenia.

 

Bo…

‚Trzeba gonić, trzeba gonić 

swe marzenia.

A nie czekać, 

ile trosk przyniesie los.’