Na początek – optymistycznie! Moja koleżanka z Australii powiedziała mi, że mój angielski jest dobry… Cieszę się, bo dla mnie to wcale nie takie proste jednak mówić w obcym języku! ❤
Zgodnie z zapowiedzią – napiszę trochę o przebiegu sesji egzaminacyjnej na Uniwersytecie Kopenhaskim.
1. Jak pisałam (A co z uczelnią w takim razie?) – studenci są rejestrowani na egzaminy przez odpowiednich koordynatorów – Examination Secretaries. Wszelkie wątpliwości, kłopoty etc., należy załatwiać wyłącznie z tymi koordynatorami.
2. Sesja trwa miesiąc. Dokładne daty egzaminów zależą od konkretnego wydziału, podobnie zresztą jak daty zakończenia zajęć dydaktycznych (courses).
3. Wykładowcy mają miesiąc na opublikowanie wyników w systemie internetowym. Jeśli w ciągu miesiąca te wyniki nie zostaną opublikowane, jest to znak, że należy skontaktować się z dziekanatem.
Co poza tym? Słonecznie, choć chłodno; niedziela minęła mi wybitnie ‚naukowo’, choć – przyznaję – że przydarzyło mi się dziś coś, co zdarza mi się bardzo rzadko – mianowicie zmorzył mnie sen w środku dnia. Przespałam dwie godziny. Naprawdę – sama jestem zdziwiona, bo nie położyłam się jakoś wybitnie późno, a przynajmniej nie tak późno, jak zdarza mi się kłaść. Jakby jednak nie było – sen dobrze mi zrobił… na tyle dobrze, że mogłam zasiąść i uczyć się duńskiego.
Co poza tym? Napisałam maila w sprawie aparatu i czekam na odpowiedź. Opisałam w tej wiadomości, na czym polega problem… Niewiele mi to ulżyło – nadal się denerwuję. Ojej, a już któregoś dnia tak się cieszyłam, że jest, jest LEPIEJ! 😦 Chyba ta radość byłą przedwczesna. O aparatach, o swoim problemie zdrowotnym – piszę tu ostatnio często, wiem… ale ta potrzeba pisania stała się w pewnym momencie silniejsza ode mnie. Poza tym – moje doświadczenia mogą okazać się przydatne dla innych osób. Wracając do samych aparatów – ten problem, z którym się teraz zmagam, zaistniał po raz pierwszy, a trochę już przeżyłam. Wszak:
– obustronnie zaaparatowana byłam w latach 1995 – 2005.
– w 2005 roku zostałam jednostronnie zaimplantowana, przy jednoczesnym pozostawieniu ‚klasycznego’ aparatu słuchowego na drugim uchu.
– od 2010 roku należę do – rozszerzającego się w ostatnich latach – grona osób bilateralnych, czyli obustronnie zaimplantowanych.
Może kiedyś – w chwili wolnej – napiszę odrębnego posta o implantach ślimakowych (bo to, co określam w postach jako ‚aparaty’ – to tak naprawdę implanty ślimakowe – czytaj więcej: Cochlear implant), o swoich doświadczeniach z nimi.
A teraz – druga kawa. I jedziemy dalej z nauką!
🙂
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.