Studenterhuset. Tak to się po tutejszemu nazywa. Organizacja non – profit; studenci tworzą ją dla studentów. Mają w niej miejsce rozmaite eventy – dziś odwiedziłam ją przy okazji czegoś, co po duńsku nazywa się Loppemarked, a po angielsku Flea Market. Taki… pchli targ. Używane ciuchy, buty, torebki… I – tłumy studenckiej braci. Takie tłumy, że jak szłam kupić sobie kawę, to myślałam, że się nie przecisnę… Koniec końców dałam radę i przepyszne latte wypiłam 🙂
(Kobmagergade – powyżej i poniżej. Tu mieści się Studenterhuset)
(Mijane po drodze Muzeum Poczty i Telekomunikacji)
(Studenterhuset na zewnątrz i od wewnątrz)
Metro kopenhaskie jest metrem śmiertelnie drogim, toteż wszędzie maszeruję na piechotę. Przy okazji – fotografuję to i owo. Dziś w drodze powrotnej ze Studenterhuset uchwyciłam kościół stojący przy kopenhaskim deptaku Stroget.
Przeszłam również obok Akademii Muzycznej.
…jeszcze parę obrazków z dzisiaj:
(Hundesalon. Zatęskniłam za moją psiarnią… ❤ )
I coś, co mogę określić mianem hitu.
(Niektórzy jeszcze nie uprzątnęli Mikołaja – patrz kilka postów niżej.
A inni już handlują czekoladowymi zajączkami…)