Wiedziona miłością do „Ciemno, prawie noc” wylądowałam – po iks latach wybierania się – w zamku (na zamku?) Książ. Wakacje spod znaku korony – to będziemy pamiętać, bo takich wakacji jeszcze w życiu nie mieliśmy. Ja będę pamiętać je także dlatego, że na chwilę wpadłam w Góry Sowie. I właśnie szykuję się do snu w mojej noworudzkiej przystani. Smoków tu nie ma – były w Książu, w sklepie z pamiątkami maści wszelakiej, a napis nad nimi przyjął formę znaku zakazu i głosił, że smoki są podawane ręką sprzedawcy – niemniej jednak jest dookoła atmosfera tajemniczości.
Mam teraz parę dni urlopu. Odpoczywam.
Bo bardzo tego odpoczynku potrzebuję.

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.