W fotelu. Z kawą mrożoną w jednej, a z sernikiem pistacjowym – w drugiej ręce. I jest mi tak cudownie, tak błogo, że na myśl o nieuchronnym podniesieniu się i opuszczeniu tego miejsca – aż mi się odechciewa (podnosić się i opuszczać, żebyśmy się zrozumieli). Dziś zaczynam urlop. Krótki, oczywiście. Jutro wyjeżdżam. Więc delektuję się teraz tą kawą i tym sernikiem. I cieszę się na najbliższe trzy dni. A w tle leci francuska muzyka – podoba mi się, choć moim sercem ostatnio bezapelacyjnie władną Wilki 🙂

Musisz się zalogować aby dodać komentarz.