Jak już pewnie czytelnikom bloga wiadomo – wielbię łazić po kawiarniach. A od kiedy rok temu odkryłam Labour Cafe na Ordynackiej i kawiarniany karmel – marzyło mi się, by ponownie do tego miejsca zawitać. Dziś się udało, przy okazji dreptania do staromiejskiego kościoła, celem zamówienia corocznej mszy rocznicowej. Przycupnęłam, wspomniałam piosenkę niezrównanej Kaliny J., wsunęłam słodkość (bardzo mniam!) i lecę dalej! ✈
Enjoy! 🙂
Ps. A kawa poniżej to taka typu hołmmejd 🙂
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.