Wszystko, co kocham

,,Przeszłość sama odchodzi, nie trzeba jej niszczyć. Sama potrafi także wrócić – szukać ani ocalać też jej nie trzeba – bo jest tuż obok za ścianą czasu…”

(Hanna Kowalewska ,,Tego lata w Zawrociu”)

Z ,,moim Zawrociem” łączy się jedna z moich największych pasji – genealogia. Badać historię mojej rodziny – właśnie z ,,Zawrocia” się wywodzącej – zaczęłam dobre paręnaście lat temu. Dobrnęłyśmy – badania prowadzę wraz z moją Siostrą Cioteczną i naszą wspólną Ciotką – do przełomu wieków: XVIII i XIX. Szukając głębiej zorientowałyśmy się, że nasze nazwisko nie występuje wcześniej niż w końcu XVIII stulecia. Więc jest całkiem prawdopodobne, że nasi przodkowie przybyli na Podlasie właśnie w tym okresie. Skąd? Z Kielecczyzny bądź Małopolski. Na Podlasiu, w ,,Zawrociu”, osiedli, gdyż był to obszar właśnie zasiedlany po zarazie, która go spustoszyła.

,,Zawrocie” – rozumiane jako mój ukochany rodzinny dom („ten stary dach, co prawi baśń o dawnych dniach”) – jeszcze w drugiej połowie XIX wieku mieściło się gdzie indziej – wprawdzie w obrębie tej samej miejscowości, ale pod innym numerem, parę działek dalej. Za sprawą – nazwijmy to – niegospodarności jednego z moich przodków – ,,Zawrocie” przeniosło się tam, gdzie jest do dnia dzisiejszego.

Przygotowuję aktualnie zjazd rodziny ze strony mojej Mamy. (,,Zawrocie” bowiem to rodzina Ojca.) W wolnych chwilach tworzę jej drzewo genealogiczne. Bardzo zależy mi na tym, żeby i tę rodzinę jak najlepiej poznać – jej korzenie. Ale przede wszystkim, żeby mieć kontakt z tą rodziną.

Jestem rodzinna. Może dlatego, że ,,Zawrocie” tak blisko się ze sobą trzyma, a ja jestem z nim tak związana? I tym bardziej mi zależy na dobrych rodzinnych relacjach? A może to po prostu kwestia charakteru?