Óho

Óho. Jestem absolutnie zauroczona owym óhem. Albo – gdyby się upierać i jednak napisać ortograficznie – uchem. A właściwie Uchem. Prezesa.

Wprawdzie nic nie przebije niegdysiejszych ,,Trzech Dni Pontona”, które wyszły spod pióra Klary Weritas, ale ,,Uchu” naprawdę niewiele do ,,Trzech Dni Pontona” brakuje.

Robert Górski – poza celnymi obserwacjami i umiejętnością wykorzystania ich w scenariuszu – ma także mimikę pierwowzoru Prezesa. Serialowy Mariusz zachowuje się dokładnie tak samo jak minister M. B. – te gesty, to roztaczanie ,,opieki” nad Prezesem. Para: Andrzej vel Adrian i Agata prowadzący dialog (no dobra: odbywający kłótnię małżeńską) w ostatnim odcinku sprawili, że ze śmiechu pociekły mi łzy. Wielkie brawa należą się również odtwórcom ról Pani Basi i jej syna.

Genialny jest Michał Czernecki w roli Jacka – Prezesa Telewizji. Jego dyskusja z Prezesem Rady Mediów Narodowych z odcinka o paskach jest, uważam, jedną z lepszych scen w serialu w ogóle.

Jako się rzekło – zmysł obserwacji to jest to, co Robert Górski posiada z całą pewnością. A wielu prawdziwych polityków powinno się od niego tej obserwacji uczyć. Bo z obserwacją u niektórych bardzo krucho.