W ramach stwarzania swojego małego własnego mikroklimatu – pozdrawiam znad nauki najpiękniejszego języka na świecie. Ach, ta jego melodia… Coś pięknego.
Musiałam sobie zrobić kilkanaście dni przerwy od duńskiego – zwyczajnie mózg mi parował z nadmiaru duńskich słówek. Mam teraz co nadrabiać.
Gdyby mi ktoś kilka lat temu powiedział, że pokocham duński, nie uwierzyłabym. A teraz, muszę powiedzieć, że sama jestem zaskoczona zapałem z jakim się sama, we własnym zakresie, uczę tego niełatwego (ale pięknego, co zawsze podkreślam!) języka.
Po wakacyjnej przerwie wróciłam też do angielskiego. Poziom advanced. Zoooobaczymy.