Z dużą przyjemnością sięgam książki skandynawskich autorów. Ta lekkość pióra (piór?), ten surowy klimat Skandynawii. Bardzo mi to odpowiada. ,,Moja walka” K. O. Knausgårda (więcej o tym Panu tutaj) to powieść autobiograficzna.
Życie. Codzienne. Takie, jakie dotyka każdego z nas.
,,Szara, wielka kamienica,
Pokój, dywan, koń drewniany,
Z okien: wozy, tłum, ulica,
Raj podwórza zakazany.„
Jak powyżej u Staffa. To, z czym musimy żyć i to, co zakazane, a w konsekwencji: najbardziej nęcące. Bycie członkiem jakiejś społeczności. Bycie indywidualnością. Jak to wygląda w praktyce? Knausgård pokazuje to wszystko na własnym przykładzie: szczęśliwa rodzina, kilkoro dzieci, ale też własne trudne, bolesne doświadczenia z dzieciństwa. Praca. Szukanie mieszkania.
To brutalny obraz życia. Nie łzawy pamiętnik, nie powieść romantyczna. Knausgård mówi: z wszystkiego da się wyjść obronną ręką. Trzeba tylko tego chcieć.