Zostało już na blogu wspomniane, że w Danii dogadasz się po angielsku. Fakt, Duńczycy są anglojęzyczni. Mój niemiecki po prawie sześciu latach od matury ogranicza się w tym momencie do trzech podstawowych wyrażeń („Ja”, „Nein”, „Hände hoch”), tak więc raczej wolałam nie chwalić się znajomością języka Goethego (albo jej brakiem) – aczkolwiek żałowałam, będąc w Kopenhadze, że zaniedbałam ten język, bo myślę, że byłby przydatny. Póki co – namiętnie piłuję, wałkuję, wkuwam (jak zwał, tak zwał) duński. Poniżej – link do strony szkoły językowej, którą polecam osobom będącym w København, a chcącym zacząć się uczyć.
Ja dziś – warszawska, że tak powiem:
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.