Piątek trzynastego i chwila oddechu

Ponieważ nad książkami od neoliberalizmu dostawałam już fiksacji, a i mój komputer, na którym tworzę moje prace zaliczeniowe, zażądał odpoczynku – wczoraj – trzynastego, w piątek – zrobiłam sobie przerwę. Piękna, słoneczna pogoda, idealna na rower – czego chcieć więcej? Więc znów – pospołu  z Myszką Miki – zabrałam się za zwiedzanie Kobenhavn.

 

/Przez ostatni tydzień było duszno i parno, wczoraj już wiał przyjemny wiaterek, a dziś dla odmiany jest chłodno i raczej tutaj – na Amager – pada deszcz (dzięki temu mogę się uczyć, bo nic mnie nie rozprasza!)./

 

Zielone Świątki sprawiają, że – Bogu dziękować! – mamy wolny poniedziałek, ALE coś za coś – wczorajsza jakże radosna zielonoświątkowa parada sparaliżowała Stroget do tego stopnia, że na Plac Świętego Piotra – odczułam silną potrzebę napicia się kawy, a w tamtejszej kawiarni kawa jest niezła – dostawałam się bocznymi uliczkami.
Część dalsza wyprawy nastąpiła, jak już tę kawę wypiłam – pojechałam przed siebie, tak jak wiodła mnie ścieżka rowerowa. Niestety, Myszka zaczęła mi się buntować – coś się porobiło z przerzutkami – toteż padł na mnie strach, że jak mi wysiądzie zupełnie gdzieś w szczerym polu, to z powrotem będę musiała ją taszczyć a nie na niej jechać. Zawróciłam.

 

 

 

 

 

 

Poniżej – ceny paliw w Danii. Może kogoś zainteresują :p
I hicior. Bo dawno hiciorów nie było.
Myjnia ,,Żółw”. Muszę kiedyś przetestować jej szybkość!
A tymczasem za oknem…
,,Nieba się jasny błękit zachmurza – 
zagrzmiała pierwsza wiosenna burza”