Wielkanoc w wersji hard

Wojciech Młynarski śpiewał swego czasu, że ,,nie ma jak u mamy”. Dla mnie to pierwsze Święta z dala od domu, więc to też nowe doświadczenie i – przyznam – jeśli powiem, że łatwe, to skłamię. Niewątpliwie jednak – ciekawe. Dziś uczestniczyłam w rodzinnym śniadaniu wielkanocnym w Podkowie – rzecz jasna, za pomocą Skype’a. Dziś również – przez ponad godzinę rozmawiałam na Skype z moją psiapsiółką. ❤

Żeby umilić sobie tu czas – poszłam na kawę. Przyznam, że kawę bardzo lubię 🙂 Zabija większość smutków 🙂 Jest na Amagerbrogade taka kawiarenka, która bardzo przypadła mi do gustu.

Przy okazji – zjadłam muffina. Cytrynowego. Był bardzo smaczny! Rodzinka w Podko wcina mazurki, to ja w Kobenhavn nie mogę być gorsza :p

Paskudna pogoda – deszcz! 😦 – przygnała mnie z powrotem do akademika. Ale wspomnienia pysznej kawy… pozostały 🙂

 

 

 

 

A tak – z tęsknoty za latem – słucham teraz…

….i….

Wesołych Świąt wszystkim 😀