„Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły,
Szumem swych lip wtórzy twym snom,
A ciszą swą koi twe łzy?
Kochasz ty dom, ten stary dach,
Co prawi baśń o dawnych dniach,
Omszałych wrót rodzinny próg,
Co wita cię z cierniowych dróg?
Kochasz ty dom, rzeźwiącą woń
Skoszonych traw i płowych zbóż,
Wilgotnych olch i dzikich róż,
Co głogom kwiat wplatają w skroń?
Kochasz ty dom, ten ciemny bór,
Co szumów swych potężny śpiew
I duchów jęk, i wichrów chór
Przelewa w twą kipiącą krew?
Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co wpośród burz, w zwątpienia dnie,
Gdy w duszę ci uderzy grom,
Wspomnieniem swym ocala cię?
O. jeśli kochasz, jeśli chcesz
Żyć pod tym dachem, chleb jeść zbóż,
Sercem ojczystych progów strzeż,
Serce w ojczystych ścianach złóż!…”
Wczoraj, Ciociu, dostałam od Wujka piękną pamiątkę. Pamiątkę, która zawsze mi będzie Ciebie przypominać. Ileż pięknych wspomnień! Godziny spędzone z Tobą w twoich – jak to je nazywałyśmy – pokoikach: najpierw tym na Sanockiej, a potem – na Parkowej. W weekend odwiedzimy z T i z moim Mężem Wujka na Parkowej. Nie masz pojęcia, jak bardzo czekam na tę wizytę! Jak bardzo się na nią cieszę. Znów usiądę – choć na chwilę – na jasnej podłodze pokoiku. I zatopię się – jak to mam w zwyczaju – we wspomnieniach.
Latem, Ciociu, zabiorę T. do Zawrocia. Pójdę z nim na moje ukochane pola za domem, pokażę stamtąd kościół na Mszę do którego się z T. wybierzemy. Pola za naszym rodzinnym domem. Bo dla mnie dom rodzinny jest właśnie Tam. Chociaż przecież urodziłam się w Warszawie. Pokażę mojemu Synkowi miejsca beztroskich pięknych wakacji mojego Dzieciństwa. Pójdziemy na pewno na spacer nad Strugę, zabiorę Go – chociaż jeszcze nie rowerem – do lasu do Holenderni. Tak, zdecydowanie naszego Podlasia mi trzeba!
Pamiętasz jak śpiewałaś mi „Pieśń o domu” Konopnickiej? Znałaś melodię, którą ktoś napisał do tego wiersza… I dla mnie takim domem jest Podlasie. A na Podlasiu Zawrocie. Nasze, Ciociu, Zawrocie.


Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz.