Wiersz Kofty.
„Jeszcze krok i znów mrok, mała wieczność,
ta minuta trwać może sto lat.
Obok już Twoich póz niedorzeczność
jest samotność jak lustro i walc.
To Twój cień objął Cię chłodem szarym,
szepcze Ci: jesteś nikt, nie ma Cię.
Nie ma prawd, nie ma kłamstw –
jedno wiesz: jesteś sam.
I tak będzie, zostanie jak jest.
(…)
Jeszcze masz jakąś twarz, jakieś ciało,
celę, w której uwięził Cię byt.
Jeszcze się dotąd nic nie udało –
jedno wiesz: było głupio i wstyd.
W pustych dni gęstą sieć zaplątany
w węzłach żył słyszysz szum ciemnej krwi.
Nie ma prawd, nie ma kłamstw –
jedno wiesz – jesteś sam.
Pogodzony z swą klęską ktoś… nikt”.
Dziś – w wukadce – gdy „Piosenka z Leśmiana” uparcie nie chciała mi wyjść z głowy, otworzyłam tomik wierszy na chybił trafił. I – oto on. „Wino samotnych” – utwór, którego fragment „zawisł” powyżej.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.