A Azorek jest taki łagodny!

Po tym jak wczoraj zostałam dziabnięta przez psa, pozwolę sobie przypomnieć: pieseczki (zwłaszcza te duże) wyprowadza się na smyczce, jak idziesz z nimi po ruchliwej ulicy. Pies ma INSTYNKT. Nigdy nie wiesz, co mu do głowy strzeli (tak, wiem, nie masz tej pewności także w stosunku do… ekhem… niektórych osób). Prawdę mówiąc, jak zobaczyłam panów, którzy szli z owczarkiem collie (przez którego zostałam dziabnięta), to doszłam do wniosku, że to chyba o przedstawicielu takich gości właśnie śpiewała Irena Santor (w swoim przeboju) jako o „facecie zawianym” – z tą tylko różnicą, że żaden z wczoraj napotkanych nie podpierał nosem słupa. Szli – elegancko zataczając się.

Proszę Państwa, Azorek może być najłagodniejszy – dla swoich właścicieli. Nie wiadomo, powtarzam, co Azorkowi strzeli do łba na ulicy. Po to są obróżki i smyczki, żeby z nich korzystać. A w ogóle jak jesteśmy w stanie wskazującym na spożycie, to chyba lepiej, żeby Azorek został w domu.