Katastrofa promu ,,Jan Heweliusz”.
Dokładnie dwa dni temu minęła jej dwudziesta piąta rocznica. U wybrzeży Rugii (Niemcy) zatonął polski prom. Pięćdziesiąt pięć osób straciło życie. Siedem lat później – we wrześniu 2000 roku – u północno – zachodnich wybrzeży Danii zatonął polski jacht SY Bieszczady należący do gdyńskiego Centrum Wychowania Morskiego ZHP. Więcej: tutaj.
SY Bieszczady (źródło)
Zespół ,,Banana Boat” poświęcił nieznajomym przyjaciołom z ,,Bieszczad(ów)” wzruszającą szantę – Requiem. Pozwolę sobie zacytować jej tekst:
,,Znad Danii ciągnie czarny front
I kirem kryje niebo.
Stalowy potwór, obcy ląd,
Boże! Dlaczego, dlaczego…?
Północnym morzem szary świt
Nie błyśnie nigdy dniem.
W kołysce fal zasnęli ci,
Którym przerwano sen.
Rozmył się czas, słoneczny blask
W szarych głębinach tonie.
Niech tuli Was do snu po brzask
Podmorskich pieśń połonin.
Niech dobry Bóg sto morskich dróg
Do Hilo Wam prostuje.
Niech nasze myśli do Was mkną,
Bardzo Was tu brakuje.
Znów dzielna Mona w morze szła,
By nie dać ich śmierci ponieść.
I jedna ocalała skra,
Co uszła, by o tym nam donieść…
Niech Bogu będą dzięki, że
Choć jej nie spowił cień!
Trzeba żeglować, żeby żyć.
Czuwaj, ahoj! Kurs – dzień!
Do nas też kiedyś dotrze zew,
By sztormiak wziąć i sweter,
I białe skrzydła białych mew
Poniosą nas lekko po niebie.
I popłyniemy z Wami, hen,
Gdzie cudny błękit lśni,
Cudne „Bieszczady”, cudny dzień
I nikt nie liczy dni.
Tam w portach radość, wieczny bal,
Tam zieleń bananowców,
Tam bryza czesze grzywki fal,
Tam nie ma złych tankowców…”
RIP (*)