Przeżywam aktualnie fascynację literaturą piękną – po ponad dziesięciu latach czytania właściwie tylko i wyłącznie książek historycznych (inne też były, ale historyczne dominowały). Połknęłam ,,Disneyland” i ,,Pożegnania” Dygata, przede mną ,,Podróż” (tegoż; liczę, że jeszcze dziś do niej zasiądę). Gdzieś pomiędzy – ,,Harry Potter i przeklęte dziecko” (gniot, gniot, gniot; jak J. K. Rowling mogła to ,,coś” firmować własnym nazwiskiem??? Przecież tego czytać prawie że nie idzie; ja przeczytałam – na tak zwanego upartego). I hit – ,,Ostatnia powieść Marcela” Katarzyny Tubylewicz.
Powieść o nam współczesnych. O współczesnym Piotrusiu Panie. O środowisku pisarzy. Relacje międzyludzkie – to najbardziej autorkę interesuje; na tym się skupia. Czyta się rewelacyjnie – lekko, szybko (pożarłam tę pozycję w dwie godziny). Tubylewicz wyposażyła swą powieść w dużą dawkę poczucia humoru (opis wesela rodziców głównej bohaterki made my day), jednak zawiera ona również gorzkie prawdy – porusza się tu na przykład kwestię dotycząca wielu z nas: kwestię samotności. Książka daje do myślenia – dokąd zmierzamy? Kim i jacy jesteśmy? Oto są pytania! Że tak pozwolę sobie dokonać parafrazy słynnych słów.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.