Upalnie

Upał. 27 stopni. Lubię ciepło, ale teraz jest za gorąco. (Chyba się wybiorę do Londynu – tam ponoć jest stopni 13.) Musiałam oddać Myszora do naprawy. Rozmawiałam z facetem z serwisu. Potwierdził moje przypuszczenia – prawdopodobnie hamulec został uszkodzony podczas próby kradzieży. Jutro mój Mysz ma być gotowy do odbioru. Póki co – wczoraj zwiedziłam największe centrum handlowe w Skandynawii – Field’s. Przyznaję, jestem straszną sroką, kręcą mnie wszelakie błyskotki, więc najbardziej pociągała mnie biżuteria. Z naciskiem na kolczyki, bo to one są moimi ulubionymi precjozami. Mam trzy dziurki w prawym uchu, dwie w lewym, swego czasu miałam przekłuty pępek, ale to było lata temu – dziura już dawno zarosła. Kiedyś wychodziłam z założenia, że im większe kolczyki – długie, wiszące – tym lepiej. Od kilku lat moje preferencje są nieco inne. Aczkolwiek w tym momencie mam w uszach kolczyki – koła.

Jedno z kopenhaskich osiedli na Amager. Troszeczkę przypomina mi nasz Ursynów.

 

Jutro odbieram Myszę. I mam ochotę zaszaleć. A co z tego szaleństwa wyjdzie – zobaczymy.