Dzień zapowiadał się fatalnie, to znaczy wczoraj po prostu strasznie źle się czułam i gdyby nie koleżanka, która poratowała mnie tabletką, to byłoby jeszcze gorzej. Humor mam od dwóch dni taki sobie. Nawet bardzo taki sobie 😦
Dziś – usiłując ten humor podreperować – poszłam na kawę do – bardzo sympatycznej skądinąd – kawiarenki LeKaff. Później – wycieczka rowerowa. Długa – prawie trzygodzinna. Pojechałam do Kastrup, jak wczoraj, ale tym razem via Amagerbrogade – summa summarum okrążając lotnisko. W sumie to jestem ciekawa, ile kilometrów zrobiłam. Myślę, że sporo.
Będąc w Kastrup zobaczyłam coś, co wydawało mi się być … dziewiętnastowiecznym parkiem. Wyglądało to tak intrygująco, że przekroczyłam bramę i znalazłam się tym sposobem na cmentarzu. Wyglądał faktycznie jak park. Zdjęcia – wśród zdjęć poniżej.
Le Kaff: