Jak w tytule. Nie dość, że miałam noc z głowy – to jak już usnęłam – czyli około szóstej rano – to przespałam tak ze 3/4 dnia, a jak już się zwlokłam z wyrka, to pognałam do najbliższej apteki (,,najbliższej” to znaczy jakieś 20 minut tuptania). Na duński nie poszłam, bo dwugodzinny spacer w tę i dwugodzinny z powrotem – to było ponad moje siły, co nie zmienia faktu, że dziś tę część dnia, która jeszcze mi została – poświęciłam duńskiemu. (Hvad med dig? 🙂 Jak długo uczyłeś/aś się dziś duńskiego? :)) Od rana żrę Panodil – czyli duńską wersję Panadolu / Apapu / Ibupromu. I to byłoby tyle na dzisiaj.
Z pozdrowieniami i nadzieją na lepsze jutro
wasza źle – się – czująca
H.
(Paryski akcent w Kopenhadze)
(Rower moich marzeń 🙂 )
(Kawa… królestwo za kawę!)
(Dzisiejsza pogoda)
(Winogrona. Uwielbiam!)