Reanimacja po duńsku. Bye – bye HTC

Dzisiejsza próba ratowania polskiego smartfona zakończona. Fiasko po całości.

Jak się okazuje – reanimowanie smartfona w Danii chyba raczej się nie opłaca. Duńczycy – jak się okazuje – jeśli mają do wyboru: naprawić telefon i kupić telefon, to zasadniczo czynią to drugie. Kiedy dwa tygodnie temu HTC (następca mojej nieodżałowanej Nokii, jakże zuchwale mi ukradzionej!) zaczął odmawiać współpracy, a ja odkryłam, że to problem z kartą SIM – stwierdziłam, że to żaden problem, że polski telefon mi się tu nie przyda, ale… no właśnie.

Ale:

– wiele osób dawało mi znać, że się niepokoi, że nie może się do mnie dodzwonić i / lub ,,dopisać” esemesowo.

– zaistniało ryzyko, że nieszczęsną kartę SIM zgubię, a wtedy Pan Mecenas (tak, tak, mój kochany Tatuś – kto zna Mecenasa, ten wie, jak bardzo Mecenas jest kochany ❤ kocham Cię, Tatusiu! <3) może być Mecenasem bardzo, bardzo złym (złość byłaby zapewne porównywalna do złości w momencie, kiedy odkryliśmy kradzież Nokii – o ile nie większa).

– moja rodzina jednak woli kontaktować się ze mną z Polski na numer polski.

Dzisiaj – strawiłam cały dzień na poszukiwaniu serwisu, który podjąłby się naprawy rzeczonego HTC. Reasumując (jakże krótko i jakże treściwie): dupa. Wszędzie mówiono, że to strasznie drogo. Myślałam, że zejdę, gdy w czwartym serwisie podano mi konkretne powody. I konkretną cenę.

– Wie Pani, to jest ewidentnie problem w samym środku telefonu. Trzeba byłoby go rozebrać na części. A to HTC, który nie jest telefonem zbytnio popularnym, więc z dostaniem części też nie byłoby prosto. Ma Pani do wyboru: płacić 3 tysiące polskich złotych za naprawę albo kupić nowy telefon – za 500 złotych.

Chyba się pożegnam tym samym z HTC. Mimo wszystko – jakkolwiek do mojej słynnej Nokii żywię duży sentyment – najlepsze wspomnienia mam związane z komórkami marki Motorola. Były chyba najbardziej niezawodne.

Póki co – proszę zapomnieć o moim polskim numerze telefonu. On teraz nie istnieje.

Cóż. Siadam do roboty, wszak trzeba się przygotować na jutrzejsze zajęcia (samo, niestety, się to nie zrobi!). O 21.00. miting z Mecenasem na Skype. Wówczas zostaną podjęte jakieś decyzje.

 

(Radio pod prysznic – w kształcie mikrofonu.
Gazeta o tytule ,,Jedzenie”.)